Uroczystość Odpustowa ku czci św. Gerarda Majelli

Odpust Parafialny ku czci św. Gerarda rozpoczął się w sobotę 13. października Mszą św. wigilijną oraz nabożeństwem fatimskim. W niedzielę 14. października Uroczystej Sumie Odpustowej przewodniczył ks. Prałat Piotr Kansy a kazanie wygłosił ks. Adrian Pietrzyk. W homilii zwrócił uwagę na "chrześcijański fundament jakim są krzyż i wiara; mówił o potrzebie bliskości krzyża, aby rozumieć sens cierpienia oraz wygaszać samotność i obojętność wśród ludzkich relacji. Zwrócił uwagę, że naszą miarą jest zawsze drugi człowiek, bliźni a my sami mamy zawalczyć o to, by być bliźnim na miarę Gerarda, gdyż jak zaznaczył – droga wspólnoto spod znaku św. Gerarda, masz szczególnego orędownika w niebie". Liturgię uświetnił śpiew chóru parafialnego. Tegoroczny odpust zakończyliśmy nieszporami ku czci św. Gerarda. We wtorek 16. października we wspomnienie św. Gerarda Majelli na zakończenie Eucharystii i nabożeństwa wierni oddali cześć swemu Patronowi przez ucałowanie Jego relikwii. W ostatnim czasie Msza św. ku czci św. Gerarda każdego 16. dnia miesiąca prócz tradycyjnej modlitwy w intencji małżonków proszących o dar potomstwa i matek w stanie błogosławionym, poszerzyła swą intencję za rodziców o siłę w wychowaniu dzieci. Natomiast zawsze na zakończenie matkom w stanie błogosławionym jest udzielane specjalne błogosławieństwo.

Kliknij więcej, aby przeczytać kazanie odpustowe.

Uroczystość Odpustowa ku czci św. Gerarda Majelli

Stare Gliwice, 14. października 2018 r.

Kazanie wygłoszone przez ks. Adriana Pietrzyka

"Krzyż i wiara zawsze trwać będą; niebo, ziemia kiedyś przeminą, słowa Boże nigdy nie zginą"

Po raz pierwszy usłyszałem te słowa na Górze św. Anny. Kilkutysięczny tłum za przewodem chóru pięknie wyśpiewał tą pieśń, która chyba każdemu wyryła znamię na sercu. Dlaczego to wspominam? Bo jestem przekonany, że stanął by tam również – razem z nami – i Gerard Majella – który był wierny tym słowom przez całe swoje życie.

Dzień odpustu to nie kolejna powszednia niedziela. To dzień szczególnej czci dla Świętego Patrona, ale to również dzień odnowy serca dla parafialnej wspólnoty, która ma być wspólnotą serc. To dzień nowego impulsu, aby Parafia wiernie i gorliwie trwała na Bożych drogach. Kiedyś na pewno to pytanie zadał Gerard Majella a dzisiaj każdy z nas powinien je powtórzyć, te usłyszane w Ewangelii: co mam robić, aby osiągnąć życie wieczne?

Gerard należał do tych "szaleńców Bożych", którzy zostawiali wszystko i szli za Jezusem. Choć był tylko skromnym bratem zakonnym, został ogłoszony świętym i każdego dnia wielu wiernych na całym świecie prosi go o wstawiennictwo. Ten wierny sługa Boży, który przez całe swoje krótkie życie usiłował upodobnić się we wszystkim do Boskiego Wzoru przez posłuszeństwo, pokorę, modlitwę, umartwienie i gorliwość w zbawianiu dusz.

Nasz Patron otaczał ogromną miłością i czcią Chrystusa Pana i Matkę Najświętszą. Głównym celem jego życia było naśladowanie Zbawiciela i pełne poddanie się Jego świętej woli. By naśladować Pana Jezusa, Gerard zaparł się siebie. Umartwiał swe ciało poprzez pokutę, liczne i ciężkie posty. Pragnął z całych sił upodobnić się do Zbawiciela i nieść z Nim krzyż. Pięknie wyraża to obraz św. Gerarda w tej świątyni, gdzie tuli krzyż do swego serca.

Nam, współczesnym chrześcijanom, potrzebna jest bliskość krzyża, ale tak samo potrzebne jest spotkanie z Bolesną Matką, która pomaga zrozumieć sens cierpienia, ponieważ Jej serce zostało dotknięte wielką boleścią i ogromnym cierpieniem. Jej nieugięta wiara pod krzyżem jest promieniem nadziei dla każdego, kto cierpi, dla każdego kogo krzyż codziennego życia mocno przygniata do ziemi, a takich osób nie brakuje. Pomaga się podnieść i dostrzec w krzyżu niegasnącą dobroć i miłość Boga.

Po co nam ten krzyż? Bo Krzyż Chrystusa ma szczególną moc, która niszczy ludzki grzech, która jednoczy i usuwa wszelkie podziały, rozbicia w naszych rodzinach i sąsiedztwach, w naszych wspólnotach parafialnych, a często są to podziały sztuczne i egoistyczne. Ta moc Krzyża oczyszcza i pozwala człowiekowi stanąć w prawdzie wobec Boga, a ludzka słabość pozwala dostrzec potrzebę nieustannego zawierzania Bogu. Potrzebujemy tej słabości, aby nieustannie zawierzać. Dlatego chcemy dzisiaj, w dzień odpustu, wobec Jezusa ukrzyżowanego i Jego Matki, wraz ze św. Gerardem powiedzieć, że dla nas, chrześcijan starogliwickiej ziemi, wiara nie jest czymś przypadkowym lub dowolnym, lecz jest nierozdzielnie związana z codziennym życiem.

Czy to warto? Warto. Bóg zna nas lepiej niż my sami, wierzy w nas bardziej niż my sami, stale na nas czeka u wrót naszego serca. Nigdy nie da się przyłożyć Bożej miary do ludzkich działań. Hojność Boga nie ma granic. To obfitość połączona z rozrzutnością. To ciągłe zaskakiwanie, że nieraz nie możemy nadążyć. Niech ta nadzieja przenika dzisiaj naszą wspólnotową modlitwę.

Gerard już jako pięciolatek często udawał się poza miasto, gdzie znajdowała się niewielka kapliczka Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem Jezus. Ilekroć mały Gerard upadał tam na kolana, objawiał mu się Pan Jezus i dawał mu bochenek wyśmienitego białego chleba. Kilka lat później Gerard wyjawił swej siostrze tę tajemnicę, a gdy ona spytała go, czy chciałby znów pójść za miasto spotkać Jezusa, on odparł, że teraz może swego Zbawiciela spotkać wszędzie.

A my? Spotykamy Go wszędzie? Czy my, chrześcijanie, chcemy Go wszędzie spotkać? Czy chcemy Go spotkać w drugim człowieku?

Jak bardzo w naszych czasach szaleją samotność i opuszczenie, szerzy się indywidualizm, egoizm, wzrasta obojętność wobec losu innych. A obojętność na ludzi to straszna choroba. I wydaje nam się, że w tych momentach nas to nie dotyka, nie zmienia. Tymczasem z taką postawą wobec bliźniego umiera cząstka mnie. Obojętność związana jest dzisiaj z tym, tak mi się wydaje, że często boimy się mówić prawdę, nazywać rzeczy po imieniu. Wolimy się nie angażować, nie chcemy się nikomu narażać. Tymczasem mamy żyć i działać w imię naszego Boga i Jego zasad. Miliony mężczyzn i kobiet, dzieci, młodych ludzi gubią się w dzisiejszej rzeczywistości, która przysłoniła ważne punkty odniesienia. Ich los nie stawia pytań sumieniu. Dlatego nam chrześcijanom nie wolno, nie wolno pomijać ciała Chrystusa, które zostało nam powierzone nie tylko w sakramencie Eucharystii, ale także w ludziach, w bliźnich, których Bóg stawia na naszej drodze życia. Jeśli Bóg będzie tłumiony, wyciszany, jeśli przyjmować będziemy styl życia, który będzie pewny siebie, jakby tam w ogóle Boga nie było, odsłonimy wtedy życiową pustkę, która może być nie do wytrzymania.

Pan Bóg często używał Gerarda jako swoje narzędzie w cudownych wydarzeniach. Ileż było uzdrowień chorych na duszy i ciele, daru bilokacji, ekstazy, podczas których unosił się nad ziemią, wgląd w ludzkie sumienia, rozmnożenie chleba... Jednak, gdy proszono go o cuda, Gerard wskazywał na tabernakulum i odpowiadał: "To Jezus czyni cuda i udziela łask, a nie ja". Uciekał przed rozgłosem, unikał chwały głosząc, że należy się ona jedynie Bogu Wszechmogącemu. Dobrze by było ciągle wpatrywać się w ten wzór, ale dobrze też wiemy, że współczesność lubi nam w tym przeszkadzać.

Opinia o świętości Gerarda wywoływała wśród wielu zazdrość. Znaleźli się oszczercy, którzy fałszywie zeznawali przeciw Świętemu. Gerard jednak, wzorem Zbawiciela, wobec oszczerstw nie wypowiedział ani jednego słowa w swojej obronie. Popadł więc w niełaskę, stracił prawo do głoszenia kazań, nie mógł nikogo przyjmować i - to, co najgorsze - nie mógł przyjmować Komunii Świętej, ba - miał nawet zakaz służenia do Mszy św. I tę próbę przeszedł z wielką pokorą i poddaniem się woli Bożej. Pewnego dnia oszczercy dostąpili łaski nawrócenia, przyznali się do kłamstwa, a brat Gerard został całkowicie uniewinniony. Najważniejsze jednak było dla Niego, że znów mógł przystępować do Komunii.

I pojawia się wniosek: najlepiej, najbezpieczniej uciekać przed ludźmi, nie zadawać się z nimi. Ale to niechrześcijańska droga. Bo naszym punktem odniesienia, naszą miarą jest zawsze drugi człowiek. Bliźni... czy chcę czy nie chcę, czy mi się to podoba czy nie, jest moim bratem, moją siostrą, przed Bogiem! Bez bliźniego wokół nas powstaje piekło! Człowiek człowiekowi ma być bratem, a nie wrogiem. Zabijając go, zabijając jego serce, krzywdząc go słowem, w rzeczywistości zabijam samego siebie. Czy uświadamiamy sobie, że pozwalając na zabijanie bliźniego, niszczymy siebie? Tak więc: Bądź bliźnim! Tylko tyle i aż tyle! Bądź bliźnim na miarę Gerarda. Na ziemi przeżył zaledwie 29 lat, z czego pięć w zakonie redemptorystów. Kiedy o poranku zakrystianin poszedł na dzwonnicę, by powiadomić o jego śmierci, sznur wypadł mu z rąk i rozległo się radosne bicie dzwonów, jak w dni świąteczne, ogłaszając światu, iż dla nieba narodził się nowy święty.

Droga Wspólnoto, spod znaku św. Gerarda, masz szczególnego orędownika w niebie. Nie zapominaj o tym. Drogi bracie, droga Siostro, w ten odpustowy dzień, niech Twoje serce zabije do Boga i powie Mu, że po raz kolejny chcesz swoje życie i życie swoich bliskich Jemu zawierzyć.

"Krzyż i wiara zawsze trwać będą; niebo, ziemia kiedyś przeminą, słowa Boże nigdy nie zginą".

wstecz